Budapeszteńskie obserwacje i wskazówki

by - 15 czerwca



Mam nadzieję, że poprzednimi wpisami (tutaj i tutaj) zachęciłam Was do odwiedzenia Budapesztu. Jeżeli zatem planujecie swoja wycieczkę, podzielę się z Wami również innymi praktycznymi wskazówkami i obserwacjami, jakich dokonałam w Budapeszcie.



Waluta
Tym razem nie zacznę od jedzenia, ale właśnie od waluty. Na Węgrzech obowiązują forinty (HUF). 100 forintów to około 1,45 zł, a więc w uproszczeniu mówiąc – aby najprościej przeliczyć ceny, od węgierskiej wartości trzeba odciąć dwie ostatnie cyfry i pomnożyć przez 1,5, aby dostać polskie złote.

Jest to ważne, bo wcześniej nie zdawałam sobie sprawy z tej waluty, która lubi płatać figle :)

Początkowo wypłaciliśmy 25 000 forintów (czyli zgodnie z powyższym moim założeniem 250 * 1,5 = 375 PLN), z nadzieją, że będziemy żyć jak królowie przez 3 dni. Ponadto obliczyliśmy, że kupując 2 bilety 72h na komunikację miejską (4 125 HUF każdy) zapłacimy w przybliżeniu 1 000 HUF(!), a więc zostanie nam 24 000 HUF. Jakież było nasze zdziwienie, gdy po przyjeździe na dworzec Kelenfold i zakupieniu biletów zostało nam już nie 24 000 HUF, a nieco ponad 16 000! Niestety, aż wstyd się przyznać, ale inżynierom też się zdarza pomylić zera. 

Wagon 1 linii metra (najstarszej)
Komunikacja miejska
Nasz pobyt w Budapeszcie trwał całe 3 dni, więc zaopatrzyliśmy się w bilety 72h. Jest to dobra sprawa, jeśli chcemy zwiedzić jak najwięcej, a trzeba mieć na uwadze, że Budapeszt jest wielkim miastem i poruszanie się wyłącznie pieszo może zająć dużo czasu. Wspomniany bilet 72h kosztuje 4 125 HUF, a pojedynczy 300 HUF. Muszę jeszcze wspomnieć, że komunikacja miejska w Budapeszcie jest bardzo dobrze rozwinięta, a na kupionym bilecie mogliśmy korzystać z metra, tramwajów, autobusów, trolejbusów.

Przed wejściem do metra, praktycznie na każdej stacji, stoi dwóch mężczyzn (choć i niekiedy kobiety też zdarzało nam się widywać) i sprawdzają, czy pasażerowie posiadają ważne i skasowane bilety.

Ale schody ruchome prowadzące do stacji metra, przyprawiły mnie o traumatyczne przeżycia. Nie dość, że pokonywały bardzo dużą różnicę wysokości (były długie i strome) to poruszały się z zawrotną prędkością, do tego stopnia, iż przez pierwszych kilka razy, gdy chciałam znaleźć się na dole, korzystałam ze schodów nieruchomych. Później się jakoś przemogłam (patrząc na ludzi starszych, biegnących jeszcze po tych schodach, a także na kobiety z małymi dziećmi i wózkami). Do dziś mam ciarki jak o nich pomyślę.

Kuchnia węgierska
(Punkt, na który wszyscy czekali :))

W Budapeszcie nie zauważyłam żadnej piekarni! Takiej, w której można zjeść śniadanie, posiedzieć i wypić kawę czy herbatę. Zdarzały się punkty, szczególnie na stacjach metra, gdzie można było kupić bułkę czy kanapkę, ale na wynos. Owszem są kawiarnie sieciówki (Starbucks, Costa), jednak tamtejsza oferta śniadaniowa niespecjalnie mnie interesuje.

Cóż mogę powiedzieć o samej kuchni węgierskiej? Na pewno to, że jest tłusta. I niewarzywna. Jedyne popularne warzywo to papryka. Ale jest również dużo wegańskich knajpek, gdzie warzyw znajdziemy już znacznie więcej.



Jednak będąc w Budapeszcie, nie sposób nie spróbować węgierskiego gulaszu. My braliśmy zawsze jedną porcję na pół, gdyż jest on bardzo treściwy, ale równocześnie pyszny.



W Budapeszcie jedliśmy też wyśmienitą pizzę w Local Korner! Lokal jest malutki, jest w nim jeden stół przy ścianie z krzesłami barowymi, dlatego najlepiej tę pizzę wziąć na wynos. Nie ma standardowej karty menu. Wchodzisz do lokalu i od bardzo przystojnych obsługujących otrzymujesz kartkę, na niej zaznaczasz, z czym chcesz pizzę – a więc własna kompozycja. Jej smak pamiętam do dziś.

Zdjęcia wina nie mogło zabraknąć :)

Ceny przykładowe (oczywiście w zależności od miejsca):

Gulasz - średnio od 900 HUF do 1600 HUF

Drugie danie dla 1 osoby – średnio od 1300 do 2500 HUF

Wspomniana pizza – 1800 HUF (mała), 2500 HUF (duża)

Ciastko – około 500 HUF

Z Węgier jako prezenty przywieźliśmy ostrą paprykę w proszku, pastę z papryki w słoiczku oraz wino.

Język

Pewnie nie jest dla nikogo zaskoczeniem, ale na wszelki wypadek wspomnę, iż w Budapeszcie, jak i w pozostałej części Węgier, językiem powszechnie używanym (i urzędowym) jest język węgierski. Ale zaskoczeniem okazać się może, że jeżeli nie znamy języka węgierskiego, może być nieraz ciężko nam się dogadać! Nawet w restauracjach kelnerzy rzadko kiedy mówią po angielsku, warto więc zapoznać się z kilkoma zwrotami podstawowymi po węgiersku. A zapewniam, że język mają ciekawy i śmieszny :)
Mi kilka dni zajęło nauczenie się zwykłego "Do widzenia" - "Viszontlátásra!" (czyt. wizondlataszro :D)

Zieleń i rośliny
Budapesztańczycy kochają kolorowe kwiaty i zielone rośliny, co da się zaobserwować na każdej uliczce. Oprócz starannie pielęgnowanych klombów przy chodnikach, na placach, w parkach, większość z mieszkańców ma rośliny na swoich balkonach oraz zewnętrznych parapetach okien. Widać, że bardzo dbają o roślinność, co dodaje jeszcze większego uroku miastu.




Kwiaciarnia w okolicy Opery


Co trzeba zobaczyć w Budapeszcie?
O tym pisałam już we wcześniejszych wpisach: Buda i Peszt. Uważam, że nawet te 3 dni, które ja spędziłam w Budapeszcie to stanowczo za mało, by zobaczyć całe miasto. Mimo, że nasz grafik był mocno napięty, nie udało nam się zobaczyć wszystkiego. Ale te trzy dni wystarczyło, by w tym mieście się zakochać.

Podzielcie się proszę Waszymi uczuciami związanymi z Budapesztem, jeśli już tam byliście, a jeśli nie, a macie jakieś pytania, to piszcie również, chętnie odpowiem! :)

Z pozdrowieniami,

Ola

Zobacz również

0 komentarzy

Dziękuję za Twoją opinię!