Niezapomniana podróż

by - 18 maja



źródło zdjęcia: https://stocksnap.io/photo/99E1GO4WM0

W marcu pojawiły się pierwsze połączenia Polskiego Busa z Krakowa do Budapesztu, pomyślałam więc, że skoro podróż trwa koło sześciu godzin, warto tenże Budapeszt odwiedzić. Zakupiliśmy więc bilety w bardzo okazyjnej cenie i czekaliśmy na długi majowy weekend. Podczas oczekiwania przeglądałam blogi, czytałam artykuły co warto w Budapeszcie zobaczyć, gdzie pójść, co zjeść. Kupiłam świetny przewodnik z mapą miasta. I zaczęło się planowanie przygody. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, nie byłam tego zupełnie świadoma, że będzie to cudowna, niezapomniana przygoda w Budapeszcie, w którym się zakochałam po uszy!


źródło zdjęcia: http://www.gratisography.com/
Planowy wyjazd z Krakowa miał nastąpić w piątek 29 kwietnia o godzinie 22:50, przyjazd do Budapesztu o godzinie 05:50 następnego dnia. Zakupiliśmy wcześniej poduszki turystyczne, przed podróżą wzięłam prysznic, zmyłam makijaż, zdjęłam nawet soczewki, by w busie pospać przez kilka godzin, bym mogła powitać Budapeszt pełna sił i energii, gdyż na nasz nocleg (oczywiście AirBnb) mogliśmy się udać dopiero o godzinie 14. Na dworzec w Krakowie dotarliśmy kilka minut po 22:00. Okazało się, że budynek dworca był czynny do 22:00, a na płycie dworca nie ma żadnej informacji o numerze stanowiska odjazdu naszego autobusu. O tej porze nie są już nawet wygłaszane komunikaty! Jest to dość śmieszne, biorąc pod uwagę liczbę pasażerów odbywających podróże w godzinach nocnych w takim mieście jak Kraków, a nie Pcim, który jednak różni się liczbą mieszkańców i turystów. Czekamy więc, wraz z tysiącem innych osób na nasz autobus, który ma przyjechać z Warszawy. Pytamy jednego z kierowców, czy wie coś o naszym kursie, a on odpowiada, że kurs ze stolicy jest opóźniony o jakąś godzinę. Dobrze, że wieczór był w miarę ciepły :) Jednak po kilkunastu minutach na płytę dworca wjechał pusty autobus z napisem „Budapeszt”. Poszliśmy więc w jego stronę, a wraz z nami pół tysiąca innych pasażerów. Okazało się, że z Krakowa mają wyjechać 4 autokary, więc miejsce jest zapewnione dla każdego, jednak nie każdy chciał to zrozumieć i każdy chciał wsiąść do tego pierwszego autobusu. Nam się jakoś udało, (nie)stety. 

źródło zdjęcia: http://www.gratisography.com/
Zajęliśmy już ostatnie podwójne miejsce w autobusie piętrowym, tym razem na dole. Na tym samym dole znajduje się toaleta, jak i miejsca poczwórne „twarzą do siebie” ze stoliczkiem pośrodku. Pech chciał, że akurat te miejsca zajęła ekipa facetów, wyglądających na ogarniętych mężczyzn po studiach, jednak zachowujących się jak studenci pierwszego roku, którzy pierwszy raz widzieli na oczy wódkę. 

źródło zdjęcia: http://www.gratisography.com/
Umilali sobie (i wszystkim innym pasażerom) podróż popijając drinki w tempie zatrważającym, generując przy tym niezwykły hałas, przeszkadzający wszystkim wokół. Niestety, nikt nie był w stanie ich uciszyć, podchmieleni panowie rozumieli już tylko siebie.
źródło zdjęcia: http://www.gratisography.com/
Około 3 w nocy zapadli w sen trwający godzinę, chrapiąc przy tym głośno. Wydawało mi się, że nadeszła w końcu chwila wytchnienia, ale mi się już zupełnie odechciało spać. Może to i dobrze, bo powitana byłabym w bardzo niemiły sposób – panowie, uprzednio wypiwszy, teraz poszli oddać wnętrzności swego żołądka w toalecie (co niektórzy nie zdążyli), o czym również musiał słyszeć cały autobus. Jeden z nich dostał pijackiej czkawki.
źródło zdjęcia: http://www.gratisography.com/
Niestety, przespać się nie udało, ale Budapeszt powitaliśmy i tak pełni sił i energii, gdyż zauroczył nas jego urok! Już o 6 rano powitało nas piękne słońce, nieobecne od dawna w Krakowie. A był to dopiero początek wspaniałego dnia.

O samym wspaniałym Budapeszcie opowiem kolejnym razem.
Opowiedzcie o Waszych najciekawszych podróżach :)

Z pozdrowieniami,
Ola



Zobacz również

0 komentarzy

Dziękuję za Twoją opinię!