Czerwone Wierchy jesienią
![]() |
widok z Krzesanicy |
Październik rozpoczął się
wyjątkowo dobrze, bo sobotą i pobudką o 6 rano. Nie byłoby w tym nic miłego,
gdyby nie fakt, że trzeba było tak wcześnie wstać, aby iść w góry. To jest
jeden z niewielu powodów, dla którego z radością wstaję o tak wczesnej porze. Góry
są tego warte.
Naszym celem były Tatry
Zachodnie, a dokładnie Czerwone Wierchy, które polecają się szczególnie
jesienią, kiedy to nikt nie pyta, czemu nazywają się czerwone.
źródło: https://mapa-turystyczna.pl/ |
![]() |
źródło: https://mapa-turystyczna.pl/ |
Wędrówkę rozpoczęliśmy z Kirów,
skąd za 3 godziny 50 minut i ponad tysiącu metrów w górę dotarliśmy na Ciemniak
(2096 m npm). Trasa była łatwa, bez żadnych trudności technicznych. Nie trzeba
było używać nawet rąk, by się podeprzeć. Podejście nie było bardzo strome, ale
bardzo przyjemne. Wspaniała pogoda i widoki dodawały sił.
![]() |
Giewont |
![]() |
Podejście na Ciemniak |
Z Ciemniaka widać kolejny szczyt
pasma Czerwonych Wierchów i za razem najwyższy – Krzesanicę (2122 m npm). Choć
będąc na szczycie wydaje się, że podejście może być strome i męczące, to w
rzeczywistości okazuje się być dość łagodne. Na Krzesanicy byliśmy po około 20
minutach. Powitał nas wspaniały widok na Tatry Zachodnie i Słowackie oraz
niesamowity wiatr. Pamiętajcie, aby w góry zawsze zabrać czapkę i rękawiczki
wraz z jakimś ciepłym ubraniem, bo pogoda zmienia się bardzo często.
![]() |
Krzesanica 2212 m npm |
![]() |
Stamtąd przyszliśmy :) |
![]() |
Małołączniak (2096 m npm) |
Kolejnym punktem naszej trasy był
Małołączniak (2096 m npm), na który również zaszliśmy bardzo szybko. I nie
wiedzieć kiedy dotarliśmy na ostatni szczyt – Kondracką Kopę (2005 m npm), tym
samym zaliczając czwarty dwutysięcznik podczas jednej wyprawy! Z Kopy można
podziwiać śpiącego rycerza (Giewont) z nieco innej perspektywy a także Kasprowy
Wierch ze Świnicą w tle.
![]() |
Kopa Kondracka (2005 m npm) |
![]() |
widok z Kopy Kondrackiej |
![]() |
na szczycie Kopy Kondrackiej |
![]() |
Giewont z innej perspektywy |
Cieszę się, że udało nam się tak
dobrze wykorzystać ten pierwszy weekend października, bo patrząc na pogodę za
oknem a także w Tatrach, nie wiadomo, czy w tym roku następna wycieczka dojdzie
do skutku. Wtedy zawsze można odwiedzić malownicze dolinki, których w Tatrach
nie brakuje.
Z pozdrowieniami,
Ola
0 komentarzy
Dziękuję za Twoją opinię!