Już się zaczęła rzymska przygoda!

by - 23 stycznia




- Mamo, może polecimy do Barcelony?
Od tego niewinnego pytania zaczęła się nasza rzymska przygoda.

Moja Mama ma lęk wysokości. Nigdy nie wolno nam było podchodzić do okna (dzieciństwo więc upłynęło mi w błogim zakazie mycia okien, nadrabiam za to teraz mieszkając w Krakowie, gdzie czystych okien nie da się mieć!) ani wieszać prania na balkonie (mieszkaliśmy na 3. piętrze). Z tego też powodu Mama nigdy nie jeździła windą, nie wjeżdżała na górskie szlaki wyciągiem ani kolejką. Dlatego też nigdy nie leciała samolotem, gdyż boi się wysokości.


Na moje pytanie odpowiedziała więc śmiechem. Ale ja nie żartowałam! Chciałam się przenieść do ciepłej Barcelony, bo w tym zimnie już nie daję rady. Po kilku dniach namysłu, Mama stwierdziła, że w sumie czemu by nie polecieć? Wyraziła więc swoją chęć na szaloną przygodę na 50-te urodziny, jednak wybrała Rzym jako miejsce naszej podróży.


Na Świętach postanowiłam więc kupić bilety lotnicze, po raz pierwszy sama. I schody zaczęły się już przy nazwisku! W formularzu Ryanaira pole nazwisko zatytułowali „Pierwsze nazwisko”. I pewnie większość nie zwróciłaby na to uwagi, ja zaś tak, bo moja Mama ma nazwisko dwuczłonowe. Pomyślałam, że skoro mówią wyraźnie: „Pierwsze nazwisko” (a nie „Nazwisko” czy „Pełne nazwisko”), należy wpisać pierwszy człon nazwiska. Tak też wpisałam, przekonana o swej słuszności, zapłaciłam za bilety i zaczęłyśmy z Mamą planować wyjazd.

Zaczęłam szukać hotelu. Wybrałam pokój z osobną łazienką i wifi w centrum Rzymu, który miał mnóstwo pozytywnych opinii i bardzo atrakcyjną cenę. Jedynym minusem była oferta bezzwrotna, której zawsze unikam, gdyż kupując hotel z dużym wyprzedzeniem, czasem się może zdarzyć, że nie uda mi się z niego skorzystać, gdy nadejdzie właściwy czas. Jednak w tym przedziale cenowym nie znalazłam nic równie atrakcyjnego, więc stwierdziłam, że może nic złego się nie wydarzy i skorzystamy z rezerwacji. Dopiero po podaniu wszystkich moich danych (łącznie z numerem karty kredytowej) wyskoczyła mi informacja, iż do podanej ceny muszę jeszcze doliczyć 13,5 euro za osobę za noc. Czyli ponad 350 zł. 

Źródło zdjęcia: http://jaymantri.com/

Pozostał więc niecały tydzień do naszej wycieczki, czas więc się odprawić, a mnie zaczęły nachodzić wątpliwości, czy aby na pewno dobrze zrobiłam wpisując tylko jedno nazwisko. Wątpliwości spotęgował u mnie wpis Fashionelki, która pisała o swoich niełatwych przygodach z tanimi liniami. Co jeśli bezproblemowo wylecimy z Polski, ale we Włoszech nie będą chcieli nas odprawić? Przecież nie dogadamy się z nimi nawet, nie znamy włoskiego, a bazując na doświadczeniu, oni nie znają angielskiego… 

Szukając więc podpowiedzi w internetach trafiłam na kilka wpisów na forach, że wystarczy wpisać jedno z dwu nazwisk na dowodzie. Jednak nie rozwiało to moich obaw, gdyż wpisy publikowane były kilka lat temu… Wydawało mi się to śmieszne, że przez w sumie niewielką rzecz, jak brak drugiego nazwiska (skoro uparcie chcieli „Pierwsze nazwisko”), możemy nie polecieć albo płacić ponad 500 zł za zmianę nazwiska… Pomyślałam więc, że lepiej mieć pewność, uzbroję się w cierpliwość i zadzwonię na infolinię Ryanaira, jednak szukając numeru, trafiłam na chat, czyli możliwość bezpłatnej rozmowy tekstowej z konsultantem. Co za wspaniałe udogodnienie! Aby skorzystać z chatu, należy podać numer rezerwacji i maila. Obsłużyła mnie niezwykle miła Emilka, która bezproblemowo (i bezpłatnie) dopisała drugie nazwisko do rezerwacji Mamy, by zgadzało się z tym na dowodzie.

Źródło zdjęcia: http://travelcoffeebook.com/

Kamień spadł mi z serca! Teraz z niecierpliwością czekam na nasz lot do Rzymu. Mam nadzieję, że przebiegnie bezproblemowo. Trzymajcie kciuki ;-)

Z pozdrowieniami,
Ola

Zobacz również

0 komentarzy

Dziękuję za Twoją opinię!