Przygotowanie do górskiej wędrówki. Jak zachować się podczas burzy?

by - 12 czerwca



Planując wycieczki w Tatry, mój Mąż zawsze powtarzał, że trzeba wychodzić rano (do czego początkowo zupełnie nie mogłam się przyzwyczaić, bo On chciał wyjść na szlak już o 6:00 rano!). 
Mówił też, że najlepsze miesiące to wcale nie te wakacyjne i nie miał na myśli tłumów! Miał zawsze na myśli burze. Ja się dziwiłam, czemu on tak bardzo te burze przeżywa i ich unika. Teraz już wiem. Wiem, odkąd burza złapała nas, gdy schodziliśmy z Rakonia, w stronę Grzesia, o czym pisałam tutaj. Wiem też, że burza w Tatrach to jest zjawisko, którego z pewnością nie chciałabym powtórzyć. Grzmoty, błyskawice, deszcz są o wiele bardziej odczuwalne, niebezpieczne, głośniejsze. Są zjawiskiem natury i występują w górach – czyli w kolejnym cudzie natury. Człowiek jest tu niechciany, jest intruzem, dlatego nie powinien brać udziału w tym przedstawieniu, nie on jest tu bohaterem ani aktorem.


Z pogodą w górach jest tak, jak z kobietą – jest zmienna, ale i nieprzewidywalna. Idąc w góry należy zabrać ze sobą cały plecak, pełen rozmaitości na każdą pogodę, nawet gdy „na dole” jest gorąco i słonecznie. Trzeba więc (zawsze, obowiązkowo) wziąć wygodną odzież termoaktywną, taką która nasz pot wchłonie, byśmy szli dalej czując się komfortowo. Jak się więc ubrać? Najlepiej na cebulkę – koszulka z krótkim rękawem, bluza, kurtka, przewiewne spodnie. Gdy idziemy w góry zimą, przydatne będą kalesony oraz dodatkowa bluza. Nakrycie głowy jest obowiązkowe przez cały rok – w lecie chroni nas przed słońcem, w zimie przed mrozem. Tak samo kurtka – najlepiej wybrać przeciwwiatrową, przeciwdeszczową, gdyż na szczycie zazwyczaj mocno wieje. A gdy jesteśmy spoceni po podejściu na szczyt, wiatr ten może być nieprzyjemny.
Jeśli chodzi o buty, to jest to zdecydowanie najważniejszy aspekt naszego wyposażenia – od nich zależy, czy nasze nogi będą w stanie wejść na szczyt. Podeszwa musi być gruba, by pojedyncze kamienie nie wbijały nam się w stopy, byśmy nie ślizgali się po mokrych skałach czy kamieniach. Buty muszą być nieprzemakalne, wygodne, wykonane z naturalnych materiałów, by stopa oddychała, nie była poparzona. Skarpety grube, by w bucie było miękko i wygodnie. W końcu chcemy przejść kilku (nasto? dziesięcio?) kilometrowy szlak po Tatrach! Musi zatem być profesjonalnie 😊


Co ponadto musi znaleźć się w naszym plecaku?
Najważniejsza rzecz to woda! Pisałam o tym już nie raz, ale podkreślę kolejny raz – woda jest absolutnie konieczna, ona daje nam siłę, by iść dalej. Bez wody długo nie wytrzymamy, niezależnie od temperatury. Artur Hajzer mówił, że w Himalajach najważniejszy jest palnik gazowy, by można było stopić sobie śnieg na wodę, by przeżyć. Bez jedzenia jesteśmy w stanie przetrwać przez kilka dni, ale bez wody już nie.
Jedzenie też jest ważne. Pamiętajmy, by wziąć takie przekąski, które nie zepsują nam się w wysokich temperaturach i nie zamarzną w niskich. Najlepiej sprawdzą się kanapki (najlepiej bez mięsa, zjedzone w pierwszej kolejności), batony zbożowe, energetyczne, banany, orzechy, suszone owoce, czekolada gorzka.
W moim plecaku znajdują się również: chusteczki higieniczne oraz nawilżane, chustka na szyję (na wypadek wiatru), aparat fotograficzny, apteczka (plastry opatrunkowe, tabletki przeciwbólowe i na dolegliwości żołądkowe), płaszcz przeciwdeszczowy, naładowany telefon komórkowy, kijki, termos, dodatkowa para skarpet. Zawsze pamiętam o smarowaniu twarzy, karku kremem z filtrem UV i okularach przeciwsłonecznych, niezależnie od pory roku.


Plecak przygotowany, sprawdzamy pogodę, ruszamy na szlak… i łapie nas burza! Co wtedy należy zrobić? Najważniejsze jest, aby absolutnie nie panikować, by zachować względny spokój. Nałóżmy wszystkie ubrania przeciwdeszczowe, schowajmy telefon, aparat do plecaka (by nie zamokły), jeśli mamy pokrowiec, owińmy nim plecak. Rozejrzyjmy się wokół i oceńmy, gdzie jesteśmy. Nie czekajmy na rozwój sytuacji – gdy zobaczymy pierwszą szarą chmurę lub usłyszymy grzmot, działajmy od razu. Zejdźmy jak najniżej. Zrezygnujmy ze zdobycia szczytu, nawet jeśli dzieli nas od niego zaledwie kilka minut. Na szczycie nie ma się gdzie schronić, a pojedyncze wysokie punkty przyciągają wyładowania atmosferyczne, należy więc ich bezwzględnie unikać i zejść w dół, by dać sobie możliwość zdobycia szczytu w przyszłości.


Należy bezwzględnie zejść ze szczytu, z odsłoniętej pustej przestrzeni czy grani. Trzeba zejść jak najniżej możemy (lub schronić się w schronisku, jeśli mamy możliwość). Nie stawajmy pod wysokimi, pojedynczymi drzewami! Unikajmy przebywania w pobliżu skał i cieków wodnych. Gdy jednak błyskawice szaleją, a my do najbliższego schroniska mamy wciąż kilka kilometrów, przykucnijmy w niskiej kosodrzewinie (najlepiej na plecaku, by odizolować się od podłoża), złączmy kolana i stopy, przeczekajmy. Gdy jesteśmy w grupie, zachowajmy pewną odległość od siebie, byśmy się nie dotykali.
Przed wejściem na szlak warto obejrzeć również film TOPR o burzach.



Człowiek wobec natury jest maleńką kropeczką. Nie ma na nią żadnego wpływu, jest od niej całkowicie zależny. Po co więc igrać z Matką Naturą, wbrew jej woli? Zawsze lepiej jest wejść na szlak ponownie i zdobyć szczyt za kolejnym razem, niż… nie mieć więcej możliwości wejścia na szlak.


Z pozdrowieniami,
Ola

Zobacz również

0 komentarzy

Dziękuję za Twoją opinię!