Urlop na Sycylii – plaża i wino
Planując wakacje chciałam
pojechać do miejsca, gdzie będę mogła poleżeć na plaży, wykąpać się w morzu,
pozwiedzać, a także pysznie zjeść i napić się dobrego wina, dlatego wybór padł
na Sycylię.
Plażowanie
Jednak jadąc do Trapani, mieliśmy
świadomość, że nie jest to miejscowość typowo wypoczynkowa z szerokimi
piaszczystymi plażami i przezroczystą wodą. Są jednak miłe miejsca, gdzie
zarówno piasek jak i woda są czyste, gdzie nie ma dużo ludzi i w nich spędziliśmy
kilka dni. Postanowiliśmy jednak wybrać się jeszcze do miejscowości
turystycznej, słynnej ze wspaniałych plaż – San Vito Lo Capo nad Morzem Tyrreńskim.
Plaża rzeczywiście jest wspaniała
– duża, szeroka, piasek ma kolor kości słoniowej, a woda jest czyściutka, o zielono
niebieskiej barwie. Jest też bardzo zatłoczona, nawet nie tylko przez turystów,
co również przez mieszkańców. Przybyliśmy na plażę około 12-tej, więc mogliśmy
co najwyżej pomarzyć o miejscu przy wodzie. Wypożyczyliśmy parasol, który był
oddalony z 50 metrów od wody, nie mogliśmy więc kąpać się razem, ktoś musiał
nadzorować naszych rzeczy. Plaża w San Vito Lo Capo położona jest pomiędzy
dwoma wzgórzami, pewnie dlatego było dość wietrznie, przez co pogoda zmieniała
się co kilka minut – z upału po deszcz. Leżąc na plaży co chwilę słychać było „Ananas,
Coco, Coco bello!” – ludzie o wszystkich chyba kolorach skóry sprzedawali
turystom nie tylko jedzenie, przekąski, ale i gadżety i akcesoria plażowe, do
telefonów, ubrania, koce, a nawet oferowali masaże.
Wino
Zbierając przed wyjazdem
informacje, trafiłam na winnicę w sąsiedniej miejscowości, w Poccecco,
oddalonej 5 km od Trapani. Podobno wino jest tam nie tylko dobre, ale i tanie,
dlatego wzięliśmy dwie litrowe plastikowe butelki po wodzie i wsiedliśmy w autobus.
Na miejscu wskazanym przez Google zastaliśmy kilka domów, w których okiennice
były pozamykane i ani jednego człowieka. A pozostało kilkadziesiąt minut do
sjesty! Krążąc i szukając, trafiliśmy na Włocha, który mało rozumiał po
angielsku, ale zawiózł nas do winnicy (niecały kilometr), poczekał z nami na
właściciela, wyjaśnił po co przyszliśmy i chciał nas nawet odwieźć z powrotem
do Trapani! Byliśmy mu bardzo wdzięczni, gdyż uratował naszą wyprawę po wino i
podziękowaliśmy.
W winnicy napełniliśmy plastikowe
butelki winem prosto z beczki – białym i czerwonym. Cena to 1 euro za litr.
Wino było orzeźwiające, półwytrawne, delikatne. Wspaniałe! Zadowoleni,
pochodziliśmy jeszcze po miasteczku i wsiedliśmy w powrotny autobus.
W Trapani, na głównej ulicy
starego miasta (Corso Vittorio Emanuele, w okolicy naszego noclegu) w każdej
restauracji na widokowym miejscu stało wino. Były również sklepiki z winem z
możliwością degustacji lub zakupu wina na kieliszki i delektowania się nim na zewnątrz,
siedząc w fotelu lub na poduszce i obserwując miasto.
Dopiero ostatniego wieczora
odkryliśmy, że jakieś 50 metrów od naszego noclegu, jest sklep, gdzie również
można kupić wino prosto z beczki, równie wyśmienite jak z Poccecco, w cenie
2,80 euro za litr, bez konieczności płacenia za autobus.
Jestem bardzo zadowolona z
wyboru, bo Trapani pod każdym względem spełniło nasze oczekiwania i spędziliśmy
tam wspaniałe wakacje! :)
Z pozdrowieniami,
Ola
Z pozdrowieniami,
Ola
0 komentarzy
Dziękuję za Twoją opinię!