Nareszcie nadszedł długo
wyczekiwany urlop! Potrzebowałam odpoczynku, takiego resetu, od pracy, od dnia
codziennego. Urlop, choć krótki, całkowicie i w tym pomógł.
Długo zastanawialiśmy się, gdzie
wybrać się na ten urlop, jednak praktycznie do ostatnich chwil nie byliśmy
pewni, czy Arkadiusz dni wolne z pracy dostanie, dlatego zdecydowaliśmy się
odwiedzić maleńką polską wieś nad Dunajcem, u stóp Trzech Koron – Sromowce
Niżne. Dojechać było nie tak łatwo, bo nawet e-podróżnik nie wiedział, gdzie
one się znajdują, ale udało się. Nocleg zamówiliśmy z pięknym klimatycznym
hotelu z basenem i wspaniałym ogródkiem tuż nad rzeką.
W planach było leżenie,
korzystanie o oferty SPA, basenu i drinki z palemką, jednak zweryfikowaliśmy
nasze plany na bardziej aktywne. Pierwszym powodem było to, że zapomnieliśmy
wypłacić pieniędzy, a w Sromowcach nie ma bankomatu. Tym celu udaliśmy się pieszo do oddalonej o
około 10 km Szczawnicy, magiczną ścieżką wzdłuż Dunajca, która znajdowała się
już po stronie Słowackiej. Pogoda była wspaniała, widoki wspaniałe, zatem
spacer bardzo się udał.
Kolejnego
dnia ponownie
wybraliśmy się do Szczawnicy, wjechaliśmy wyciągiem krzesełkowym na
Palenicę,
skąd rozpoczęliśmy wędrówkę przez Wysoką (1050 m npm) do Jaworek przez
Wąwóz Homole. W Pieninach najbardziej podobała mi się ta jedność z
naturą, której
ciężko doświadczyć w Tatrach Wysokich ze względu na wszechobecny tłum
ludzi.
Tutaj spotkaliśmy zaledwie kilka osób na naszej trasie. Spotykaliśmy za
to
zwierzęta, które wiodły spokojne, szczęśliwe życie w wolności.
Na szczycie Wysokiej niestety wiał wiatr |
Widoki na szczycie - Wysoka 1050 m npm |
Wąwóz Homole |
Tylko ja i natura! Niecodzienny widok. |
Kolejny dzień był dniem
deszczowym, wykorzystaliśmy go zatem do całkowitego odpoczynku – pływaliśmy w
basenie, czytaliśmy książki, odbyliśmy relaksujący seans w grocie solnej,
graliśmy w bilard oraz w przerwie między ulewami - w tenisa.
![]() |
Relaks u podnóża Trzech Koron |
Hotel, w którym się zatrzymaliśmy
był wspaniały! Nie dość, że bardzo wygodny i komfortowy, to oferował mnóstwo
atrakcji, nawet dla najmłodszych. Jednak dla mnie niewątpliwie największą
atrakcją były posiłki. Wybraliśmy ofertę ze śniadaniami oraz obiadami. Posiłki
były w formie bufetu, można zatem było spróbować każdego dania. Na nasze
(nie)szczęście wszystko było tak pyszne, że posiłki stały się naszym ulubionym
punktem w ciągu dnia :)
Fajne było również to, że posiłki ktoś już nam przygotował, a my jedliśmy, nie martwiąc się o gotowanie czy sprzątanie. Taki odpoczynek (choć na kilka
dni) też jest potrzebny.
Czwartego dnia rano opuściliśmy
wspaniałe Sromowce i udaliśmy się w podróż do Wrocławia. Mam nadzieję, że nad przełom Dunajca uda nam się jeszcze wrócić :)
Z pozdrowieniami,
Ola
1 komentarzy
Ja poproszę następny wpis z Wrocławia, bo to nasz kolejny wycieczkowy cel :D możesz nam napisać co warto zobaczyć i ile dni przeznaczyć ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Paulina K
Dziękuję za Twoją opinię!