Wędrówka na Przełęcz Zawrat 2158 m npm

by - 09 sierpnia


Dziś pragnę Was zabrać na kolejną wędrówkę po Tatrach Wysokich, tym razem na Przełęcz Zawrat, która uważana jest za Królową przełęczy Polskich Tatr, gdyż z niej można podziwiać najpiękniejsze widoki. Była to moja pierwsza poważniejsza wyprawa. Słyszałam wcześniej nazwę Zawrat, jednak nie robiła ona na mnie zbyt dużego wrażenia. Bo w życiu, aby coś naprawdę docenić, trzeba tego doświadczyć, zobaczyć, przeżyć.


Nie przygotowywałam się specjalnie do tej trasy. Arkadiusz mówił, że krótka trasa, trochę łańcuchów, nic wielkiego, toteż poszliśmy. Miałam wcześniej do czynienia z łańcuchami i nigdy się ich nie bałam, uważałam, że dobrze, że są, bo bez nich jest trudniej. Nie wiem, czemu ludzie boją się łańcuchów, one przecież naprawdę pomagają :)


Wędrówkę rozpoczynamy od Kuźnic, wchodzimy na Halę Gąsienicową. Tą bajeczną, kolorową krainę, gdzie zawsze świeci słońce i jest mnóstwo kwiatów. Pierwszy raz zaszliśmy tam szlakiem żółtym.  Wejście jest krótkie, podejście jest strome, idealne na rozgrzewkę. Na kamieniu tradycyjnie jemy śniadanie, odpoczywamy chwilkę.

Kierujemy się w stronę Czarnego Stawu (ok. 30 min), następnie wybieramy kierunek Zawrat.
 
Początkowo trasa jest przyjemna, dość stroma, ale nie napotykamy żadnych trudności. Po drodze spotykamy kozicę, urocze i mądre zwierzątko, które stoi pośród skał, akurat na naszej drodze. Gdy podchodzimy bliżej, kozica lekko się napusza, ale odchodzi w inne miejsce, by dać nam bezpiecznie przejść po szlaku. Gdy wchodzimy wyżej widzimy, że wróciła na swoje miejsce.


Mniej więcej po spotkaniu kozicy dopada mnie kryzys. Widzę skały, to przede mną i te za mną. Jestem już na pewnej wysokości i mam świadomość, że muszę bardzo uważać, bo jeden nieprzemyślany ruch spowoduje upadek, nie muszę dodawać, że z dużej odległości. Nie mam lęku wysokości, toteż ostrożnie wspinam się wyżej, jednak powoli czuję, iż nogi mam jak z waty. Oglądam się za siebie i nie wiem, czy mam płakać, czy się śmiać. Jestem wściekła na Arkadiusza, bo nie ostrzegł, że będzie tam taka ekspozycja terenu. Widzę też przerażenie w jego oczach. To jest całkiem miłe, że boi się o mnie – i od razu robi mi się lepiej. Mam siłę, by iść na przód.




Łańcuchy, półki skalne? W ogóle tego nie pamiętam! Byłam zbyt przerażona i skupiona na tym, by ostrożnie stawiać kroki, by się nie pośliznąć. Udaje nam się w końcu dojść na Przełęcz Zawrat. Już jestem bezpieczna, już się nie boję, ale serce wali jak oszalałe. Serce Arkadiusza również. Nie jesteśmy w stanie nic zjeść. Podziwiamy widoki.


szlak czerwony - Orla Perć
szlak na Dolinę Pięciu Stawów Polskich

Decydujemy się zejść, tak jak planowaliśmy, czyli do Doliny Pięciu Stawów Polskich. Gdy gubimy zarówno wysokość, jak i złe emocje, a nogi z waty pozostawiamy za sobą, zatrzymujemy się na drugie śniadanie. Smakuje wybornie.

Z pozdrowieniami,
Ola


Zobacz również

0 komentarzy

Dziękuję za Twoją opinię!