Wspomnienie minionego roku

by - 24 stycznia


Czas ucieka zdecydowanie za szybko!


Wydawałoby się, że dopiero świętowaliśmy Sylwester 2016, a tu już za zakrętem wita nas Luty 2018! 
Warto więc usiąść na chwilę i powspominać ostatni rok 2017, który całkiem niedawno pożegnaliśmy.
Dobrze jest przypomnieć sobie wszystkie te dobre chwile, które przeżyliśmy, ale także i te złe, które może na szczęście już minęły, ale pozostawiły w nas ślad w postaci większego doświadczenia życiowego.
Oczywiście, że nie ma sensu żyć tylko przeszłością i wspomnieniami - wręcz przeciwnie trzeba myśleć o tym wszystkim, co nas jeszcze czeka! Ale przeszłość ma na nas duży wpływ, więc warto czasem o niej pamiętać.
Zapraszam Was na moje wspomnienia z poprzedniego roku :)

Styczeń
Rozpoczął się dla mnie wyjątkowo dobrze, gdyż wycieczką do Rzymu, na którą wybrałam się z moją Mamą. To był niesamowity czas, gdyż nie tylko odwiedziłyśmy przepiękne miasto, ale i lepiej poznałyśmy siebie nawzajem. To był również mój pierwszy raz, kiedy z zimnej Polski wyrwałam się z cieplutkie miejsce i choć na chwilę mogłam się ogrzać. Nawet nie sądziłam jakie to fajne uczucie!





Luty
Luty upłynął w klimacie zimy, remontów i oczekiwania na wiosnę i w nutach muzyki z La La LandWciąż lubię słuchać tę melodię i patrzeć na boskiego Ryana!


Marzec
W marcu po raz pierwszy odwiedziliśmy Teatr Ludowy, oglądając całkiem niezłą komedię “Wszystko o Kobietach”. Z moją Siostrą byłyśmy na kolejnym niesamowitym koncercie Michała Bajora <3



Kwiecień
Przed Wielkanocą (wczesną wiosną) wybraliśmy się w Beskidy, by naładować baterie w górach i w spa. Dotarliśmy do Schroniska Markowe Szczawiny, gdzie wciąż jeszcze zalegało mnóstwo śniegu! Po raz pierwszy relaksowaliśmy się wieczorami po górskich wędrówkach w basenie, saunach i gorącym jaccuzzi na zewnątrz.



Maj
a wraz z nią moja pierwsza wizyta w Londynie! Niestety oprócz niej maj w tym roku przyniósł mi nieco osobistych komplikacji życiowych, co jednak uświadomiło mi, że prawdą jest powszechnie znane powiedzenie, że co nas nie zabije, to nas wzmocni. I choć wciąż zmagam się z wydarzeniami z tamtego okresu, wierzę, że uda wyjść mi się na prostą.





  
Czerwiec
W czerwcu Kraków jest chyba najpiękniejszy! Kwitną róże, tulipany, więc jest kolorowo i pachnąco. W czerwcu zakupiliśmy nasze pierwsze auto! Do dziś zrobiliśmy nim ponad 7000 km i kochamy je z każdym dniem coraz bardziej. Zakup auta pociągnął za sobą kolejne wyzwania - musiałam się przemóc, by po kilku latach przerwy z powrotem wsiąść za kierownicę. W czerwcu odbyła się impreza integracyjna z pracy, która miała miejsce w Kryspinowie. Pierwszy raz zaznałam zorbingu - zapięli mnie w dmuchanej kuli, która po zboczu stoczyła się do wody. Ja chcę jeszcze raz! 






Lipiec
Dopiero w lipcu udało nam się po raz pierwszy w tym roku wybrać w Tatry, ale ten wypad był wyjątkowo udany. Zresztą, jak mogłoby być inaczej, skoro weszliśmy na Kasprowy Wierch przez Halę Gąsienicową?! W upalne dni chłodziliśmy się w zalewie Przylasku Rusieckiego.





Sierpień
to miesiąc, w którym świętowaliśmy 4. już rocznicę ślubu oraz wakacje. Wybraliśmy się w Góry Stołowe i do Kotliny Kłodzkiej oraz do Pragi, po drodze zahaczając o zamek w Mosznej. W sierpniu odwiedziłam również kolejną stolicę europejską - Warszawę, a później jeszcze Zamość.






Nic nie smakuje tak, jak kiełbaska z prawdziwego ogniska!

Wrzesień
W tym roku jesień była dla nas wyjątkowo łaskawa i piękna, kolorowa. Po raz kolejny odwiedziliśmy Tatry - Dolinę Chochołowską i Trzydniowiański Wierch, ale po raz pierwszy w tak bajkowych kolorach! We wrześniu kolejny raz lądowałam w Londynie i spędziłam kilka godzin w czarodziejskim Cambridge.







Październik
W październiku odwiedziliśmy Rodziców w Zamościu, a Dama z gronostajem odwiedziła Kraków w Muzeum Narodowym, musieliśmy więc się z nią zobaczyć. Pod koniec miesiąca otworzyli nareszcie galerię Serenadę, niedaleko naszego domu, tym samym kończąc wreszcie wszelkie przebudowy dróg! Korki spowodowane budową drogi się więc skończyły, zaczęły się natomiast te spowodowane otwarciem galerii :D







Listopad
To zwykle miesiąc urodzin - świętujemy zarówno ja, jak i mój Mąż, więc u nas co roku już od listopada zaczyna się gorączka prezentowa, która trwa aż do Świąt. Bardzo lubię ten czas, nie tylko dlatego, że dostaję prezenty, ale przede wszystkim dlatego, że dla osób które kocham mogę podarować coś od serca. W tym roku dostałam voucher na kurs fotograficzny, który zrealizuję w marcu. Obiecuję więc publikować więcej wpisów z pięknymi zdjęciami! Niestety i listopad przyniósł kilka mniej przyjemnych chwil oraz niezrealizowanych podróży - do Bolonii i do Sofii. Ale nic straconego, przede mną nowe wyzwania!




Najlepszy na świecie sernik z marakują w Zazie Bistro


Grudzień
I zanim powiem o Świętach, wspomnę, że grudzień pamiętam przede wszystkim z rozstania z moją dotychczasową pracą, w której spędziłam prawie dwa lata i w której zostawiłam część mojego serca. Czy była to dobra decyzja by ją opuścić, na razie nie mogę tego jeszcze stwierdzić, wiem natomiast, że sytuacje, które na pierwszy rzut oka mogą się wydawać beznadziejne i bez wyjścia, po czasie uczą nas jak stać się lepszą wersją samych siebie. Boże Narodzenie spędziliśmy w Zamościu, natomiast rok pożegnaliśmy w Warszawie.





Rozpoczynając ten post nie sądziłam, że aż tak wiele wspaniałych chwil spotkało mnie w ubiegłym roku! Niestety czasem przychodzą czarne chwile, które potrafią przyćmić nawet najjaśniejsze promienie słońca, ale zawsze trzeba wtedy z nimi walczyć i mimo wszystko wyciągnąć je na wierzch.

I tych najjaśniejszych, najradośniejszych dni, nie tylko chwil, życzę Wam z całego serca w rozpoczynającym się Roku 2018.


Z pozdrowieniami,
Ola


Zobacz również

0 komentarzy

Dziękuję za Twoją opinię!