Wycieczka rowerowa za Kraków - Korzkiew i Bibice

by - 21 czerwca



W końcu nadszedł wolny weekend, planowaliśmy zatem udać się w góry. Niestety, burzowe prognozy nas zniechęciły i zmieniły nam plany – zamiast Tatr został Kraków, a właściwie jego okolice. I nie pieszo, a rowerowo.



Od kilku lat w czerwcu wybieraliśmy się do Zamku Korzkiew (o którym pisałam tutaj), w tym roku nie mogło być inaczej! Zamek jest niewielki, ale bardzo piękny, znajduje się w lesie, gdzie można odpocząć, zjeść lunch i nabrać sił do dalszej drogi. Z Krakowa do Korzkwi trasa przebiega malowniczo i to zarówno pod względem profilu terenu (znajdzie się kilka podjazdów), jak i widoków.

profil trasy
 


Zawsze jadąc na rowerze myślę, że jak tylko będzie dostępne urządzenie (aparat fotograficzny lub kamerka, która robi zdjęcia i nie zniekształca obrazu), którą montuję na kasku i jednym przyciskiem (najlepiej przy kierownicy) mogę zrobić zdjęcie tego, co akurat ukazuje się moim oczom, to kupię od razu i bez zastanowienia! Uwielbiam to uczucie, gdy jadę rowerem, a przede mną jest łąka z kolorowymi kwiatami, po której chodzi bocian, wokół latają ptaki, a do tego zachodzi słońce. Tych pięknych widoków jest tak wiele, że nie sposób sfotografować wszystko, gdyż z wycieczki rowerowej zrobiłaby się wycieczka fotograficzna i nie trwałaby kilka godzin, a dni :)


Aby dojechać do Korzkwi, trzeba po drodze zaliczyć najciekawszy punkt imprezy – najpierw bardzo stromy zjazd w parku (jeszcze się nie odważyłam zjechać), a następnie stromy kilkuetapowy podjazdw Ojcowskim Parku Narodowym (który już prawie udało mi się pokonać!). 

Tras do Korzkwi jest wiele, z większą lub mniejszą liczbą podjazdów, dłuższe i krótsze. Tras powrotnych również. My tym razem postanowiliśmy wracać przez Bibice, by spróbować zachwalanej od dawna pizzy w restauracji En Plato. Pizza rzeczywiście była wspaniała. Ciasto było idealne, nie twarde ani miękkie. Nie byo spalonych ani gumowatych boków. Dodatków też nie było za dużo (nie lubię pizzy z milionem dodatków i kilogramem kukurydzy :)). Pizza była polana oliwą, ale w taki sposób, że wygodnie się ją jadło, a do tego nawet nie pomyśleliśmy, że jemy pizzę bez sosu. Jednym słowem – idealna włoska pizza, którą polecam. My pewnie też nieraz jeszcze się wybierzemy do En Plato :) Jedynym minusem jest lokalizacja pizzerii – znajduje się przy drodze szybkiego ruchu (ul. Warszawska).



Nawet upał na rowerze jest niestraszny, gdyz jadąc, czuje się podmuch wiatru, ale należy pamiętać, by posmarować się kremem z filtrem.
Lubię wycieczki rowerowe, czekam na kolejne z niecierpliwością. A najbardziej lubię moment, kiedy zmęczona, ale po prysznicu, siedzę na balkonie i piję piwo z lemoniadą. Wtedy smakuje najlepiej :)

Z pozdrowieniami,
Ola

Zobacz również

1 komentarzy

  1. Fajnie też wybrać się rowerem do Tyńca, super widok jest i trasa dość przyjemna również z widokami po drodze. Byłam 2 miesiące temu i było cudownie! :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twoją opinię!