2499 metrów nad poziomem morza

by - 11 października


Piątek trzynastego nie zawsze jest pechowy. Śmiało mogę rzec, że wręcz przeciwnie - w lipcu piątek trzynastego okazał się dla nas bardzo szczęśliwym dniem, gdyż zrealizowaliśmy jedno z marzeń - zdobyliśmy Rysy!

Nasze szczęście związane z Rysami zaczęło się jednak dużo wcześniej - udało nam się zarezerwować pokój hotelowy nad Popradskim Stawem kilka miesięcy wcześniej na dwie noce (od środy do piątku), jednak gdy nasz termin się zbliżał, prognozy pogody nie były zbyt optymistyczne. Akurat najlepsza pogoda zapowiadała się na piątek i … ku naszemu zaskoczeniu, udało nam się również zmienić rezerwację w hotelu! 

W czwartek wieczorem dojechaliśmy więc na parking kolejki elektrycznej (Popradskie Pleso) - stąd czekał nas kilkukilometrowy marsz asfaltową ścieżką do hotelu.



Można wjechać tam autem, jednak trzeba mieć przepustkę (nam się nie udało jej zdobyć, ale naszemu samochodowi nic się nie stało, czekał na nas aż do soboty :) ). Dwie noce spędziliśmy w przepięknych okolicznościach przyrody, bez zasięgu i bez internetu.






Odbiegając chwilowo od tematu Rysów, z hotelu tego prowadzi kilka szlaków turystycznych, na przykład Koprowski Szczyt, Przełęcz pod Osterwą czy symboliczny Park Pamięci osób, które zostały w Tatrach już na zawsze.





W piątek rano wstaliśmy skoro świt i wyruszyliśmy. Sprawdziliśmy prognozę - będzie bez deszczu i bez burz. Jednak to, co widzieliśmy podczas wycieczki, nie zapowiadało dobrej pogody. Było zimno, a szare chmury zasłaniały widoki, my jednak uparcie szliśmy naprzód. Początkowa droga wiedzie po bardzo spokojnym terenie, bez dużych przewyższeń terenu. 







Kolejny odcinek, już w wyższym terenie prowadził nas po kamieniach, po wyznaczonej kamiennej ścieżce. Robiło się coraz chłodniej, ale wraz z wysokością, widoki były coraz piękniejsze. Po drodze minęliśmy zaledwie kilka osób, jak również szalonych panów tragarzy, którzy na swoich plecach wnosili ekwipunek do schroniska.





Kamienna ścieżka prowadzi nas wokół jeziora o pięknym kolorze wody (Żabie pleso), by doprowadzić nas do pierwszej i jedynej dziś trudności technicznej - łańcuchów na skale. Te przydają się bardzo, gdy skały są śliskie, jednak spokojnie można sobie dać radę bez nich. Poza tym mamy do wyboru nie tylko łańcuchy, ale i liny i schodki - wybór jest tu mocno przesadzony, gdyż człowiek popada w rozmyślania co wybrać, zamiast iść naprzód. Nie wspomnę, że nikt nie zwraca uwagi na strzałki kierujące ruchem. Tak oto tworzą się zatory w górach. Niesamowite.

Po pokonaniu “trudności” czeka nas kilkanaście minut marszu w górę po skałach i dochodzimy do Chaty pod Rysami - najwyżej położonego schroniska w Tatrach. Tutaj można się schronić przed deszczem czy wiatrem, nabrać sił, rozgrzać się, zjeść, przepakować, a nawet skorzystać z toalety! Jest to ta słynna łazienka, która zamiast ściany ma szybę, dzięki czemu można podziwiać Tatry podczas korzystania. 






Ze schroniska jest już tylko 40 minut na szczyt, ale przez gęste chmury zupełnie go nie widać. Samo podejście na szczyt (ostatnie kilka minut) nieraz wymaga użycia rąk, by się wspiąć do góry, jednak nie ma tu dużej ekspozycji.





Udało się! Około 10 rano stajemy na najwyższym szczycie Polski! Miejsca na szczycie jest niewiele, ale też niewiele widać, gdyż zasłaniają nam chmury. Nieważne, to wszystko jest nieważne. Nasze marzenie w końcu się spełniło!

Na szczycie zamieniłam kilka słów z panem, którego pasją jest fotografia i który spędził na szczycie noc! Czekał na zachód, a następnie na wschód słońca. Zrobił na mnie niesamowite wrażenie, gdyż ja po ostatniej przygodzie w Tatrach, kiedy to spotkała nas burza, nie zdecydowałabym się spać na szczycie. Nawet dla zdjęcia. Nawet gdyby je wydrukowali w magazynie albo umieścili w internetach.






Schodzimy tą samą drogą. Kilka metrów od szczytu zza chmur wyłania się słońce i inne szczyty. Weszli byśmy raz jeszcze, jednak  kolejki do szczytu nas zniechęciły. Byliśmy, to teraz trzeba zrobić miejsce tym, którzy idą spełnić swoje marzenie.




Z pozdrowieniami,
Ola

Zobacz również

0 komentarzy

Dziękuję za Twoją opinię!